sobota, 17 maja 2014

[PL] Wizyta siły sprawczej :P

Od dłuższego czasu próbowałam przekonać moich rodziców do przyjazdu do Szkocji i odwiedzenia mnie. Wcześniej, gdy wynajmowałam pokój w Glasgow, niestety byłoby to niemożliwe, ale teraz, gdy mieszam z koleżanką w większym mieszkaniu, pomysł stał się realniejszy. Niestety, samolot też mało nie kosztuje, zatem idea była nieco zawieszona. Dopiero gdzieś na początku kwietnia, gdy okazało się, ze mam na koncie wystarczające fundusze, postanowiłam kupić mamie i tacie bilet, Dzięki temu przyjechali do mnie wreszcie i zobaczyli kraj, w którym na obecną chwilę urzęduję :) Lecieli bezpośrednio z Krakowa do Edynburga, gdzie spędziliśmy cały pierwszy dzień na wspólnym zwiedzaniu. Obeszliśmy całe centrum, główne ulice, a nawet wzgórze Calton. Pogoda była wspaniała. Słońce grzało.

Ja i moja mama na dworcu kolejowym w Edi
 Moi rodzice na zamku
 Przerwa w zwiedzaniu i kawa/ herbata w jednym z licznych, 
tutejszych pubów
 Widok ze wzgórza Calton na miasto i zatokę

Następne dwa dni poświęciliśmy Glasgow i Paisley. Mimo tego, ze Glasgow jest miastem typowo przemysłowym i po prawdzie, w moim odczuciu, mało turystycznym, to mojej mamie przypadło bardzo do gustu. Trzymaliśmy się (podobnie jak w Edynburgu) ścisłego centrum + odwiedziliśmy Kelvingrove museum.

Główna ulica Buchanan
 Kelvingrove
Ja i jelonki w jednej z sal tematycznych muzeum <3
...i w centrum Paisley z mamą <3
Kolejne nasze cele, to były okoliczne miasteczka Stirling oraz Ayr. Pierwsze pokochałam niegdyś za zamek, który niestety zobaczyliśmy tylko z zewnątrz. Nie wpuścili nas nawet na dziedzińce zamkowe, bo są objęte biletem do muzeum. Mnie, przy poprzedniej wizycie, jakimś cudem udało się je zobaczyć BEZ biletu (zmiana zasad?). Wszystko byłoby ok, zapłaciłabym, ale akurat tego dnia nie wzięłam ani karty, ani gotówki ze sobą. Jestem za to na siebie zła. Moi rodzice powiedzieli, że i bez tego wycieczka się udała, lecz ja uważam, że mogło być jeszcze lepiej i atrakcyjniej. Co do Ayr, to będę wspominać tą wyprawę do końca życia w samych pozytywach. Cudowne miejsce, piękna plaża, słońce i śmiech. Innymi słowy idealnie spędzony dzień.
Tata spokojnie kontemplował okolicę..
 ...a mama szalała! 
Ja żałuję, że nie zmoczyłam nóżek ;_; 
 Aż szkoda było wracać do domu, ale niestety wszystko 
co dobre, kiedyś się kończy. Także dobrze spędzony, wspólny czas.
Tydzień pobytu moich rodziców minął szalenie szybko. Za szybko. Ciężko było wrócić do pracy. Niemniej pociesza mnie perspektywa mojego przylotu do Polski za równe 3 tygodnie. Doczekać się nie mogę! 

4 komentarze:

  1. Ohhh wizyta rodzicow! JAk super! Korzystajcie ze wspolnego czasu :) Do mnie tez przyleciala mama, aby pomoc przy Tosi...ktora nadal jeszcze nie wyszla na swiat XD A juz jest po terminie hahahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety rodzice już wrócili. Ale mieć tutaj przy sobie mamę- to byłoby coś ;_; <3

      Tosia chyba nie dużo po terminie? Pewnie lada dzień 'wyskoczy' :D

      Usuń
  2. Strasznie polubilam twoja mame,nie wiem dlaczego moze dlatego ze wyglada na bardzo pozytywna osobe i ciagle sie usmiecha? Ja usiluje moja mame znowu zwabic ale wiecznie jest milion powodow dla ktorych jest to nemozliwe :)
    Kobieto,te kawe KIEDY wreszcie wypijemy??!!

    p.s. ja kochacTwoje outfity!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama to faktycznie osoba wiecznie szukająca wszędzie pozytywów, dlatego ją tak mocno kocham :D hehe <3
      Mam nadzieję, że uda Ci się zwabić swoją rodzicielkę do Szkocji :3

      Ja mam wolne piątki i soboty tylko ;_; Może udałoby się w któryś z tych dni?

      Dzięki <3 Ostatnio sporo znów lolicę :D

      Usuń