piątek, 27 lipca 2012

Batman: Dark Knight Rises [SPOILERY!!!]

[PL] SPOILERY! Nie czytaj jeśli nie widziałeś filmu!!!!!

Bo prócz lalek kocham też filmy, a już szczególnie te o superbohaterach, a jeszcze bardziej te z Batmanem :)

Dzisiaj, minutę po północy, wybrałam się na pierwszy pokaz ostatniej z trylogii części Batmana, a mianowicie "Mroczny rycerz powstaje'. Spodziewałam się czegoś genialnego, ukoronowania naprawdę dobrej serii, bo przecież po drugiej części człowiek siedział jeszcze dobre 5 minut po napisach w kinie i rozdziawiał paszczę jakby właśnie piorun go strzelił. Zatem kontynuacja powinna być cokolwiek genialna. Z tym właśnie oczekiwaniem zasiadłam w sali kinowej, wypełnionej po brzegi. Nawet pierwszy rząd był zapchany. Kilka trailerów (mocno zainteresowałam się 'Wielkim Gatsby') no i wreszcie film. Zaczęło się. Akcja rozwija się powoli, reżyser wprowadza nas w świat osiem lat po wydarzeniach z Jokerem. Batman zniknął, Bruce Wayne zaszył się w swojej willi, miasto czczci Harveya Denta nie wiedząc o tym, ze był bandytą, a komisarz Gordon gryzie się w język i bije z własnymi demonami. Przestępczość pozornie spadła, a Gotham jest zgnuśniałe i zmarnowane do granic możliwości. Ma się wrażenie, ze wszyscy tylko czekają na to, by coś się wydarzyło. I dzieje się. Pojawiają się nowe postaci. Blake będący młodym nadgorliwym policjantem, a jak się później okazuje Robinem, Kobieta Kot czyli Selina Kyle, Bane- najemnik, który chce zniszczyć miasto. A także Talia al Ghul, ujawniająca się na sam koniec. Mieszają, mieszają, intryga staroświecko opiera się na 'zniszczyć, spalić, pozabijać, bo tak mi się podoba'. Nawet ideologia Ligii Cienii jakoś mi tutaj nie ratuje sytuacji, bo niby ma to sens, niby wszystko ma swój powód, ale tak po prawdzie, to fabuła jest dziurawa i jest tyle nieścisłości, że człowiek czuje się nieswojo po obejrzeniu filmu. Sam Batman mało batmanowaty, mało komiksowy. fajnie, ze pokazali to realistycznie, od strony dramatu jednego człowieka lecz czasami dramaturgia aż przytłacza i przeszkadza w odbiorze. Kolejna sprawa to zabawne niedociągnięcia, które rzucają nam się w oczy podczas seansu. Taki choćby motyw jak zasypanie policjantów w kanałach, pod gruzami gruzami. Po wyjściu z nich powinni być słabi, zmęczeni, brudni, a wybiegają zdrowi, czyściutcy, z błyszczącymi odznakami, do walki z terrorem Bane'a. Świetne też jest rzucanie po kątach atomówką, bo taka tam mała bombka. Nie zapominajmy również o magicznym przemieszczaniu się postaci z jednego końca świata na drugi czyli pozdrowienia Bruce, fajnie że przeszedłeś pieszo kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, żeby wrócić do Gotham . Nie, naprawdę się nie czepiam :) Nie moge też powiedzieć, ze 'Mroczny Rycerz powstaje' nie ma przebłysków geniuszu, bo legenda o więzieniu na dnie studni to IMO świetny motyw. Nie mówię już o stronie wizualnej filmu czy muzyce, bo to oczywisty pozytywny aspekt, ale osobiście to dla mnie troszeczkę za mało jak na 10 na 10 w ocenie. Powiedzmy, ze daję mocne 7 i polecam, bo wydaje mi się, ze każdy powinien wyrobić sobie na temat własną opinię w stosunku właśnie do swoich oczekiwań.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz